Jak tylko skończył się seans filmowy, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Film pozostawia jakieś piętno w duszy człowieka, ale nawet dziś (po upływie kilkunastu godzin od jego oglądnięcia), nie jestem w stanie stwierdzić, czy wzbudza on negatywne czy też pozytywne emocje. "Vera Drake" to naprawdę dziwne dzieło, w którym odnajduje zarówno plusy jak i minusy. Złymi stronami tego filmu jest chyba zbyt długa fabuła (sądzę, że może znudzić widza, który nie byłby przygotowany na taki seans), można ją było troszeczkę skomasować. Dodatkowo sądzę, że temu filmowi zabrakło pewnych elemtów, które sprawiałyby że "Vera Drake" nie tylko byłaby głosem na temat aborcji, ale oprócz tego niezwykłym dziełem, ukazującym życie człowieka, który może mieszkać obok nas, a o którym nic tak naprawde nie wiemy. Pozytywnie zaskoczył mie koniec filmu, reżyser odbiega od amerykańskiego schematu "happy end`u", co tylko dodaje tajemniczości całej ekranizacji. Po przeczytaniu licznych recenzji na temat tego dzieła, troszeńkę się nim rozczarowałam, jednak i tak sądzę, że dla ludzi, którzy kochają ambitne kino, jest to film, który warto zobaczyć, chociażby po to by móc sobie wyrobić opinie na jego temat...