Dla mnie nie miał żadnego przesłania. Jest to normalna opowiastka, bez końca ani początku, jedynie opisująca kilka pechowych dni very drake.
Aborcja wg ciebie nie jest poważnym tematem? heh... ten film nie jest filmem rozrywkowym, tylko wpaniałym obrazem dla ludzi wrażliwych i zainteresowanych aktualnych kwestii społecznych...tobie za to polecam filmy amerykańskie z Seagalem, Van Dammem itd.. tam zawsze się coś dzieje... jest poczatke i koniec... no i przesłanie oczywiście- zawsze zwycięża dobro...
Twoim zdaniem nawet padające w filmie stwierdzenie (w zasadzie to nie dosłownie, ale w bardzo prościuchny sposób wynikające z pewnego zdania), że nie ma rzeczy, która byłaby jednoznacznie dobra albo jednoznacznie zła, nie jest przesłaniem? No i moim zdaniem w jasny sposób wynika z tego filmu, jak trudną sztuką jest sztuka wybaczania... Co do tego początku i końca... cóż, jeśli idzie ci o początek i koniec całej historii, to w zasadzie można się ich domyślać (w zarysie, ale w końcu nie o to w tym filmie chodzi).